15/10/2014

Co wyróżnia bardzo dobrego programistę?

Home

Sądzę, że dla każdego bycie bardzo dobrym programistą oznacz trochę coś innego, na przykład do wyboru: znajomość nowych technologii, minimalizowanie używania myszki na rzecz posługiwania się głównie klawiaturą, samodzielne doszkalanie się, blogowanie, udział w konferencjach, komunikatywność, umiejętność pracy pod presją czasu... Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na inną rzecz.

Czasami jest tak, że dostajemy do naprawienie jakiś "wredny" błąd. Niekoniecznie wymaga on wielu zmian w kodzie, ale jest trudny do odtworzenia. Być może brakuje nam też danych, aby go powtórzyć lub opis jest niedokładny. A może jest tak, że błąd dotyczy nieznanego nam obszaru, kod jest brzydki albo to kolejny błąd dotyczący podobnej rzeczy i zaczyna nas to irytować.

W każdym razie mamy dosyć i, jak tylko znajdziemy przyczynę i wyk-minimy rozwiązanie (być może nietrywialne i wymagające dużo technicznej wiedzy), to szybko robimy commit i zapominamy o sprawie. To jest moim zdaniem ten moment, kiedy można zobaczyć na czym polega bycie bardzo dobrym programistą. Moim zdaniem w takiej sytuacji bardzo dobry programista, nawet mimo zniechęcenia, zada sobie dodatkowe pytania:
  • Czy ten błąd nie występuje jeszcze gdzieś indziej, nawet jeśli zgłoszenie tego nie dotyczy?
  • Jak jego poprawka wpłynie na resztę systemu? Powiązania pomiędzy różnymi modułami systemu mogą być nieoczywiste i często uzyskanie odpowiedzi na takie pytanie wymaga dużo wysiłku.
  • Jaka jest pra-przyczyna błędu? Na przykład NullReferenceException można "naprawić" bardzo łatwo przy pomocy jednego if'ka. Często będzie to dobre rozwiązanie, ale może być też tak, że null nigdy nie powinien się pojawić w danym miejscu i jest on wynikiem zmiany gdzieś indziej.
To mogą być bardzo niewygodne pytania, szczególnie, jeśli się nam nie chce, ręce bolą i jest coś ciekawszego do zrobienia, ale równocześnie bardzo potrzebne, szczególnie, jeśli pracujemy z starszymi systemami czy nawet tymi młodszymi, ale bez testów automatycznych.

Nie wiem jak Wy, ale ja na początku swojej kariery uważałem, że w zawodzie programisty właściwie liczy się tylko strona techniczna, znajomość nowych technologii, bibliotek itd. W obecnej chwili rzeczy te uważam za niezwykle ważne, ale nie najważniejsze i coraz większą wagę przywiązuje do umiejętności i predyspozycji, nazwijmy je około-technicznych i miękkich. A co wy o tym myślicie? Też tak macie, a może to tylko moje "zboczenie"?

06/10/2014

OxyPlot i nieciągłe przedziały

Home

Od dłuższego czasu używam biblioteki OxyPlot i bardzo ją sobie chwalę. Ostatnio zamarzyło mi się stworzenie wykresu przedziałowego. Na początek stwierdziłem, że wystarczy zastosować zwykły wykres liniowy czyli klasę LineSeries. Załóżmy, że chcemy zaprezentować na wykresy przedziały tj.; (2,3), (4,6) oraz (8,10). Spróbujmy, więc czegoś takiego:
var s = new LineSeries();
s.Title = "Nieciągłe przedziały";
s.Points.Add(new DataPoint(2, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(3, 1));
           
s.Points.Add(new DataPoint(4, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(6, 1));
        
s.Points.Add(new DataPoint(8, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(10, 1));
To jednak nie zadziała gdyż w rezultacie otrzymamy linię ciągłą, czego zresztą należało się spodziewać ponieważ LineSeries po prostu łączy kolejne punkty. Wypróbowałem więc inne rodzaje wykresów, bawiłem się ustawieniami, ale bez rezultatów. Rozwiązanie okazało się jednak bardzo proste. Jeśli nie chcemy, aby dwa punkty zostały połączone linią to pomiędzy nimi należy umieścić punkt o współrzędnych (Double.Nan, Double.NaN).
var s = new LineSeries();
s.Title = "Nieciągłe przedziały";
s.Points.Add(new DataPoint(2, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(3, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(Double.NaN, Double.NaN));            
s.Points.Add(new DataPoint(4, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(6, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(Double.NaN, Double.NaN));       
s.Points.Add(new DataPoint(8, 1));
s.Points.Add(new DataPoint(10, 1));
Na koniec jeszcze przykład tak skonstruowanego wykresu:

28/09/2014

Telltale rulez

Home

Dawno nie pisałem już o elektronicznej rozrywce. Raz, że mam coraz mniej i mniej czasu na granie, a dwa, że chyba się starzeję i coraz trudniej znaleźć jakiś tytuł, który zwróci moją uwagę. Ostatnio udało się to jednak jednemu ze studiów developerskich i to aż dwukrotnie. Mam na myśli Telltale Games i ich dwie produkcje: Walking Dead sezon 1 oraz 2 oraz ostatnio The Wolf Among Us.


Żywe trupy powstały na bazie, swoją drogą genialnej, serii komiksów Roberta Kirkmana pod tym samym tytułem  Od jakiegoś czasu możemy też oglądać serial na ich kanwie produkowany przez stację AMC. Jeśli lubcie te klimaty to też polecam. Wracając jednak do samej gry to jest ona zbliżona do przygodówki point-and-click, chociaż dla mnie jest to przede wszystkim interaktywny, mega wciągający serial,w którym nasze decyzję wpływają na dalsze losu bohaterów. Naprawdę chylę czoła przez scenarzystami bo pomimo tego, że przeczytałem komiks, obejrzałem serial nadal potrafili mnie zaskoczyć, a niektóre sceny po prostu wbijają w fotel. Szczególnie polecam granie po zmroku, przy zgaszonym świetle i ze słuchawkami na uszach. Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji.

Drugi tytuł osadzony jest w tym samym stylu interaktywnego serialu. Nie zdradzę dużo jeśli powiem, że opowiada o postaciach z bajek (na przykład tytułowym złym wilku), które żyją w ukryciu we współczesnym Nowym Yorku. Może i brzmi to niedorzecznie i przypomina grę dla dzieci, ale w rzeczywistości jest to bardzo mroczny thriller, w żadnym wypadku nie dla dzieci. Jestem dopiero na początku grania, a raczej oglądania pierwszej serii, i zapowiada się równie dobrze jak Walking Dead.



Jeśli lubicie dobre, mocne historie i gry to szczerze polecam i bynajmniej nie jest to wpis sponsorowany. Zaletą obu tytułów jest to, że można do nich usiąść na kilkanaście minut i nieśpiesznie popychać przygodę do przodu. Ostrzegam jednak, że jeśli Was wciągnie to grozi Wam nieprzespana noc.

26/09/2014

Token Content in state Epilog would result in an invalid XML document

Home

To kolejny post z serii ku pamięci aby oszczędzić innym bólu. Otóż po wprowadzeniu zmian do logiki pewnego web service'u i napisaniu testów jednostkowych, postanowiłem go jeszcze przetestować integracyjnie przy pomocy skądinąd fajnego narzędzia SoapUI. Zacząłem od przygotowałem komunikatu XML do wysłania do usługi. Poszło szybko i myślałem, że to już prawie koniec mojej pracy. Niestety był to dopiero początek, gdyż okazało się, że po wysłaniu komunikatu serwer zwraca błąd jak poniżej:

Token Content in state Epilog would result in an invalid XML document.

Zdziwiłem się ponieważ to nie był pierwszy raz kiedy przechodziłem przez tą procedurę i nigdy z czymś takim się nie spotkałem. Początkowo pomyślałem, że to wina moich zmian, ale testy przy użyciu starej wersji kodu dały ten sam wynik. W następnej kolejności sprawdziłem, wiec czy używane przeze mnie wcześniej komunikaty/żądania dają ten sam błąd, ale działały poprawnie. W tym momencie wiedziałem już, że coś jest nie tak z tym konkretnym żądaniem. Zacząłem z niego wycinać kolejne elementy, aż pozostał prawie pusty, a błąd wciąż występował. W tym momencie mnie oświeciło i postanowiłem podejrzeć to czego nie widać gołym okiem czyli białe znaki. Kiedy to zrobiłem zakląłem szpetnie ponieważ przyczyną problemu okazał się znak nowej linii na końcu komunikatu - tuż po tagu zamykającym.

23/09/2014

10000 UserObjects

Home

10000 to limit User Objects jakie na moim sprzęcie mogła zaalokować aplikacja zanim się wywaliła. 10000 to w gruncie rzeczy bardzo duża liczba i jeśli osiągamy ten limit to z dużą pewnością mamy jakiś problem i tak było w przypadku aplikacji napisanej w WinForms jaką miałem naprawić.

Po podłączeniu się debugger'em do aplikacji szybko stwierdziłem, że problem dotyczy jednej z kontrolek, która była alokowana dynamcznie w pętli. Na menadżerze zadań bardzo ładnie było widać jak wzrasta liczba User Objects z każdą kolejną instancją tej kontrolki. Nie byłem natomiast pewny czemu te kontrolki nie były zwalniane pomimo, że były usuwane z UI i nie było na nich wskazań (jak się później okazało pozornie). Tutaj z pomocą przyszedł ANTS Memory Profiler. Jedno uruchomienie i już wiedziałem w czym tkwi problem. Mrówki pokazały, że nie zwolnione kontrolki wciąż są wskazywane przez obiekt klasy System.Windows.Forms.DropTarget.

To dość częsty błąd, a dzieje się tak jeśli kontrolka wspiera Paste & Copy i w związku z tym ma ustawioną właściwość AllowDrop na true. Powoduje to, że kontrolka wskazywana jest przez wspominany obiekt klasy DropTarget dopóki nie ustawimy AllowDrop z powrotem na false. Poprawka błędu okazała się więc trywialna. Wystarczyło, że przy usuwaniu kontrolki z UI ustawiłem tą właściwość na false. W sumie drobna rzecz, ale łatwa do pominięcia.

Jeszcze krótki komentarz odnośnie technologii WPF. Tutaj też mamy właściwość AllowDrop, ale opisany problem nie występuje ponieważ WPF ma zupełnie inne bebechy niż WinForms.